Amerykańska lewica atakuje św. Jana Pawła II \ The American Left Comes After Saint John Paul II

POLISH AMERICAN CONGRESS, MISSOURI DIVISION fully supports the Polish Parliament’s special resolution, calling the assault on the legacy and memory of former Pope Saint John Paul II a “shameful media campaign, based to a great extent on the materials of the Communist apparatus of violence, whose object is the Great Pope — Saint John Paul II, the greatest Pole in history.”

For the English version: https://poloniainstitute.net/current-events/the-american-left-comes-after-saint-john-paul-ii/


Amerykańska lewica atakuje Św. Jana Pawła II!

Obecnie trwa skoordynowany atak prowadzony przez amerykański konglomerat medialny na spuściznę i pamięć byłego papieża Jana Pawła II, przy czym media i elementy lewicowe w jego rodzinnym kraju, Polsce i poza nim, sugerują, że papież ukrywał zarzuty wykorzystywania seksualnego wobec trzech kapłanów w swojej diecezji, gdy był arcybiskupem krakowskim. Zarzuty stanowią studium przypadku tego, jak daleko posuną się lewicowe media korporacyjne, aby zdyskredytować chrześcijańskich przywódców, którzy inaczej cieszyliby się dużym szacunkiem w historii.

Warto zauważyć, że wiele zarzutów przeciwko papieżowi Janowi Pawłowi II opiera się na dokumentach i relacjach polskiej komunistycznej tajnej policji, która podczas 44 lat zimnej wojny po drugiej wojnie światowej była w stanie ciągłej wojny z Kościołem katolickim w Polsce. Zarzuty te są również propagowane przez elementy kulturowe w polskim społeczeństwie, które od dawna są wrogo nastawione do religii w ogóle, a w szczególności do Kościoła.

Walka przeciwko Janowi Pawłowi II, który urodził się jako Karol Wojtyła w Wadowicach w Polsce, w 1920 roku, rozpoczęła się na początku zeszłego tygodnia od telewizyjnego reportażu polskiego kanału TVN24 – należącego do Warner Bros. Discovery, amerykańskiej firmy, która jest właścicielem kilku mediów firmy, w tym CNN, HBO i Discovery. Z raportu wynika, że ​​ówczesny arcybiskup Wojtyła nie tylko znał, ale i lekceważył przypadki wykorzystywania seksualnego przez trzech księży, a nawet po wyborze na papieża utrzymywał kontakt z jednym z nich.

Zarzuty dotyczą trzech księży sprawców przemocy: Eugeniusza Surgenta, Józefa Loranca i Bolesława Sadusa, którzy w latach 60. i 70. dopuścili się czynów nieprzyzwoitych. Relacja telewizyjna skupiała się głównie na Sadusie, domniemanym sprawcy przemocy, którego Wojtyła przeniósł go do Wiednia po postawieniu mu zarzutów.

Aby amerykańska publiczność miała jakąkolwiek nadzieję na właściwą ocenę integralności intelektualnej tych sensacyjnych twierdzeń, kontekst historyczny jest absolutnie niezbędny, a zaczyna się on od zrozumienia natury polskiego systemu komunistycznego w okresie powojennym.

Wydziały politologii na amerykańskich uniwersytetach powinny uczyć jeszcze, że poza autokracją, oligarchią i demokracją istnieje jeszcze inna forma rządów. Po przewrocie bolszewickim Włodzimierza Lenina w Rosji w 1917 r. historia była świadkiem pojawienia się czwartej formy – rządów partyjnych, czyli „partokracji”.

W partokracji rządy sprawują partie polityczne. Chociaż partia może mieć jednego lidera, to właśnie ona

 nadaje mu władzę.

Sowiecka Partia Komunistyczna i jej oddziały w całej Europie Wschodniej i Środkowej sformułowały całą politykę reżimu, a priorytetem było dla nich zniszczenie ich głównego wroga, Stanów Zjednoczonych.

Następny na ich liście był Kościół katolicki – z papieżem na czele. Ponieważ komuniści ze swoją upadającą i zacofaną gospodarką oraz ateistyczną mentalnością mogli tylko marzyć o zaatakowaniu Ameryki, skupili więc większość wysiłków na zniszczeniu Kościoła katolickiego, atakując księży i ​​biskupów, jak również wszystkich wiernych świeckich katolickich mężczyzn i kobiet.

W ramach tych wysiłków reżim sowiecki wykorzystał swoje departamenty propagandy, edukacji i bezpieczeństwa do zdyskredytowania i demonizacji Kościoła i jego przywódców. Całe nauczanie religijne, a w szczególności nauczanie chrześcijańskie, były postrzegane jako przeciwstawne do ideologii komunistycznej.

„W przypadku Polski Kościół katolicki jest stałą przyczyną wzrostu popularności poglądów i postaw antysocjalistycznych” – mówił na konferencji Układu Warszawskiego w listopadzie 1983 roku ówczesny generał broni SB Władysław Ciastoń. Prawie jedną trzecią swojego przemówienia poświęcił wojnie z Kościołem katolickim.

„Tworzenie przekonania, że ​​wiara i Kościół to alternatywy i opozycja do socjalistycznego porządku i form życia” – ubolewał Ciaston. „Nauczanie papieża Jana Pawła II zagraża istnieniu postępowych ruchów socjalistycznych i politycznych”. Ciaston następnie polecił tajnemu oddziałowi bezwzględną wojnę z Kościołem, w tym mordowanie księży.

Przemówienie Ciastona jest jednym z nielicznych zachowanych dokumentów świadczących o tym, że polscy komuniści we współpracy z resztą bloku sowieckiego prowadzili tamtą wojnę. Wśród ich celów był arcybiskup, a późniejszy kardynał Wojtyła.

Inaczej niż w normalnym państwie demokratycznym, w okresie zimnej wojny ani polskie sądownictwo, ani policja nie działały zgodnie z prawem, którego celem była ochrona ludzi i służenie dobru wspólnemu.

Zamiast tego sądy i policja w Polsce służyły interesom światowej rewolucji i były kierowane przez organy Partii Komunistycznej – fundamentu partokracji. Celem tych instytucji było zatem, z definicji, wyrządzenie szkody głównym wrogom partii komunistycznej – tj. Kościołowi katolickiemu i służącym mu księżom.

Przekonujące dowody historyczne, które zostały już odkryte na temat Kościoła i arcybiskupa Wojtyły, potwierdziły, że tak jest.

Na przykład, w 1969 r. jeden z trzech księży objętych śledztwem w sprawie czynów nieprzyzwoitych skłamał podczas śledztwa, zaprzeczając popełnieniu przestępstwa. SB wiedziała o tym, ale zamiast zawiadomić prokuratora, komunistyczna policja zwerbowała go jako tajnego informatora.

Po kilku miesiącach ksiądz odmówił współpracy, jednak jego oficer prowadzący nadal ukrywał informacje o jego przestępstwie. Zgodnie z raportem oficera prowadzącego ustalono, że pozwolenie księdzu dopuszczającemu się nadużyć na kontynuowanie jego przestępstwa bardziej zaszkodzi wizerunkowi duchowieństwa, wspierając w ten sposób cel partii komunistycznej, jakim jest zniszczenie Kościoła.

Incydenty takie jak ten pokazują zarówno ogromną wrogość popleczników partii komunistycznej wobec Kościoła, jak i całkowity brak szacunku dla ofiar nadużyć.

Jednak polski reportaż TVN24 nie wspominał o żadnym z tych kontekstów – zamiast tego przyjmował za dobrą monetę zarzuty wobec papieża Jana Pawła II oparte na zapisach tego samego aparatu tajnej policji.

W przypadku Józefa Loranca kardynał Wojtyła natychmiast zawiesił go, gdy dowiedział się o zarzutach, nakazując przebywanie księdzu w odległym klasztorze. Zgodnie z prawem kościelnym kardynał Wojtyła wniósł wówczas sprawę do Trybunału Metropolitalnego, najwyższego sądu kościelnego w Krakowie.

 

Sędzia skorzystał z prawa łaski i odstąpił od wymierzenia kary. Zgodnie z prawem ułaskawiony ksiądz mógł wznowić publiczne odprawianie mszy w kościele parafialnym.

Polscy historycy sugerowali, że gdy tajna policja to odkryła, sfabrykowała anonimowy list do kardynała Wojtyły, w którym stwierdziła, że ksiądz nadal wykorzystywał młode dziewczyny. Historycy stwierdzili, że nie byli w stanie stwierdzić, czy ta informacja była prawdziwa, czy też była pomówieniem. „Bardziej prawdopodobne jest jednak, że była to prowokacja ze strony bezpieki” – podsumowali.

W sprawie drugiego księdza, ks. Surgenta, władze kościelne w Krakowie wezwały go, po czym został on natychmiast zawieszony. Po kolejnej rozmowie z księdzem, innym krakowskim biskupem i kard. Wojtyłą „nastąpiło natychmiastowe zwolnienie z pracy w diecezji i zakaz pojawiania się” we wsi, w której wykorzystywał chłopców.

Relacja dotycząca trzeciego księdza, Bolesława Sadusa, została w całości oparta na dokumentach z archiwów polskiej partii komunistycznej. Kościół polski stwierdził w oświadczeniu, że oskarżenia przeciwko niemu „nie zostały przedstawione na podstawie śledztwa skarbowego czy sądowego, ale z akt Służby Bezpieczeństwa PRL. Na podstawie źródeł przedstawionych w relacji [TVN24] nie można ustalić kwalifikacji czynów przypisywanych ks. Sadusie.

Inne fakty z omawianego okresu również podają w wątpliwość zasadność raportów tajnej policji wykorzystywanych do kwestionowania spuścizny po Papieżu Janie Pawle II.

Polski historyk dr Marek Lasota, wieloletni dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) w Krakowie, instytucji, w której znajdują się archiwa regionalnej bezpieki, jest autorem książki naukowej opisującej akta, które bezpieka zebrała na temat Karola Wojtyły.

Dr Lasota powiedział, że wybrane dokumenty z archiwów UB i zwykłych policji nie były wystarczające do ustalenia prawdy o tamtych czasach, zwłaszcza że papież Jan Paweł II i trzej księża nie żyją, ostrzegając profesjonalnych badaczy by uwzględniali szerszy kontekst historyczny.

Między jesienią 1989 r. a wiosną 1990 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na czele z komunistyczną bezpieką zniszczyło znaczną część swoich archiwów, w tym dokumentację komunistycznej wojny z Kościołem. Akta te niewątpliwie zawierały nikczemne plany zdyskredytowania i oczernienia przywódców kościoła.

W szczególności Jan Paweł II stał się problemem nie tylko dla Polskiej Partii Komunistycznej, ale także dla sowieckiego reżimu w Moskwie. Według dr Lasoty, 17 października 1978 r., dzień po wyborze Karola Wojtyły na papieża, krakowska bezpieka przesłała do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie osiemnaście pudeł z dokumentacją. Skrzynki te zawierały kompletne akta inwigilacji tajnej policji dotyczące księdza, który został biskupem, arcybiskupem, a w końcu kardynała Karola Wojtyły, obecnie papieża Kościoła powszechnego.

Historyk stwierdził, że nie znalazł tego zbioru w żadnym archiwum, dodając, że trafił on do centrali KGB w Moskwie. „Karol Wojtyła – znany już jako papież Jan Paweł II – stał się problemem nie tyle dla polskich służb bezpieczeństwa, co dla całego aparatu bezpieczeństwa imperium sowieckiego” – podkreślił Lasota.

 

Polski TVN24 przedstawia swój reportaż jako uczciwe dochodzenie wyjaśniające czy Wojtyła wiedział o nadużyciach, sugerując w ten sposób, że jeśli zarzuty nadużyć były prawdziwe, to je zatuszował. Promowała również kontrowersyjną książkę „Maxima Culpa” holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, który twierdzi, że arcybiskup Wojtyła „wiedział” o zarzutach księży o molestowanie dzieci w jego diecezji i „tuszował” potencjalne przestępstwa.

Ale dowody historyczne pokazały już, że Wojtyła reagował odpowiednio, zgodnie z prawem kościelnym, na przypadki nadużyć ze strony księży, które zostały jemu zgłoszone. Ta próba scharakteryzowania jego działań jako tuszowania wykorzystywania seksualnego, po ponad czterech dekadach, ma posmak współczesnej komunistycznej kampanii oszczerstw, mającej na celu splamienie dziedzictwa Św. Jana Pawła II, osłabienia Kościoła katolickiego w Polsce i osłabienie wiary religijnej samej w sobie.

W odpowiedzi na raport premier RP Mateusz Morawiecki wyraził najgłębsze przekonanie większości Polaków, mówiąc: „Bronię naszego Papieża, bo wiem, że jako naród wiele zawdzięczamy Janowi Pawłowi II… Być może zawdzięczamy mu wszystko”.

Podobnie Sejm RP potępił raport w specjalnej uchwale, nazywając go „haniebną kampanią medialną, opartą w dużej mierze na materiałach komunistycznego aparatu przemocy, której obiektem jest Wielki Papież — Święty Jan Paweł II, największy Polak w historii”. „Nie pozwolimy na zniszczenie wizerunku człowieka, którego cały wolny świat uznaje za filar zwycięstwa nad Imperium Zła” – dodali.

 

Ben Solis to pseudonim dziennikarza spraw międzynarodowych, historyka i badacza.

Ten artykuł został po raz pierwszy opublikowany przez Stowarzyszenie Dojrzałych Obywateli Amerykańskich tutaj: https://amac.us/the-american-left-comes-after-saint-john-paul-i